piątek, 12 września 2014

ZBAWCZY KWANT MIŁOŚCI

Kiedy człowiek jest chory, nie chce słyszeć, że to jego wina, bo nie dbał o siebie, że za dużo pracował, że nie poszedł w porę do lekarza...

On chce usłyszeć, że nie jest jeszcze za późno, że medycyna czyni cuda i że się za niego będziemy modlić, aby wyzdrowiał.
Chce usłyszeć, że jest nadzieja, choć sam w to nie wierzy.
Chce usłyszeć, że jest kochany i że jest ktoś, komu na nim zależy, ktoś kto chce aby żył.
To zadziwiające, ale czyjaś obecność obok, kogoś życzliwego, kto choćby tylko trzymał za rękę, choćby tylko po prostu i zwyczajnie był, działa jak lek i dodaje sił do walki z chorobą.
Bo to własnie o tę walkę chodzi; inaczej jest to tylko przyjmowanie kolejnego leku, poddawanie się następnej terapii.
Żeby wykopać z siebie, z samego dna, resztkę sił, potrzebna jest energia drugiego człowieka, mały, ale jakże ważny kwant miłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz