niedziela, 5 maja 2013

BEZGŁOŚNY KRZYK

Tyle razy obiecywałam sobie..., tłumaczyłam... - "Musisz powściągnąć emocje, musisz pogodzić się z pewnymi faktami..."
Po prostu i wulgarnie rzecz ujmując - "Olej tych, którzy ciebie nie szanują..."
Ale nie potrafię, jeszcze nie potrafię i nie wiem, czy kiedykolwiek znajdę w sobie dość siły, by przejść do porządku dziennego z postępowaniem osób, które bez zastrzeżeń akceptują niesprawiedliwość, akceptują tych, którzy krzywdzą...
Dzisiaj dowiedziałam się, o jednej z takich sytuacji...
Starałam się nie okazać jak bardzo mnie ona zabolała, jaki wzbudziła mój wewnętrzny sprzeciw, ale kiepsko mi to chyba wyszło...
Szybko zakończyłam rozmowę, ale po odłożeniu słuchawki telefonu, ręce mi się trzęsły, serce waliło, a w płucach brakowało powietrza...
Nie potrafiłam się długo uspokoić.., z trudem powstrzymywałam łzy...
W takich momentach żałuję, że nie mam żadnych  środków uspokajających...
Wiem, że to błąd...
Nie pomagam sobie...
Powinnam przynajmniej okazać emocje, uzewnętrznić je, a nie jak zwykle, je tłumić...
Pewnie znowu to odchoruję...
Jak zawsze...
Miałam ochotę krzyczeć z bezradności i z braku zrozumienia, czy choćby odrobiny empatii...
Ale co by to dało?
Nic...
Prawdopodobnie gdybym powiedziała co o tym myślę, spotkałabym się oburzeniem, czy nawet obrazą...
Więc zrobiłam to co zwykle, wypłakałam się w literkach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz