sobota, 11 maja 2013

KIEDY KONIEC ŚWIĘTYCH KRÓW TUSKA?

Wygląda na to, że premier Donald Tusk ograł się sam.
Powołał na stanowiska ministrów ludzi, co do których był pewien, że będą wobec niego absolutnie lojalni, a przede wszystkim sterowni.



Nie przewidział jednak jednego, że słaby, nie posiadający kręgosłupa urzędnik, będzie co prawda tańczył jak mu premier zagra, ale niestety będzie rażąco mylił kroki.

Marionetki Tuska okazały się niestety niekompetentne.



Dotychczas broniła je większość sejmowa, jaką udało się stworzyć Platformie Obywatelskiej z Polskim Stronnictwem Ludowym, ale jak widać po ostatnim głosowaniu koalicja trzeszczy w szwach.
Po ośmieszeniu się i kompromitacji ministra Nowaka z jego pożyczanymi zegarkami, kolejna wpadka pupili premiera. 
Tym razem minister Mucha, delikatnie "minęła się" z prawdą, co do wydanych, bagatela; tylko kilku milionów, które miast pójść na rozwój sportu, poszły na koncert Madonny. 
Co prawda na scenie zaprezentowano ruch świadczący o wysokim poziomie wysportowania, ale jakby nie polskich sportowców. 
Na dodatek pani minister twierdzi, że na sponsorowanie tego "sportowego" koncertu miała zgodę ministerstwa finansów, czemu ono zaprzecza. Jak widać znowu brak zrozumienia i komunikacji w samej PO.
Pozycja Hanny Gronkiewicz Waltz, jako prezydenta Warszawy również chwieje się w posadach... 
Źle się dzieje w państwie platformianym...
I ups..., dotąd wierny koalicjant pokazuje niespodziewanie rogi i wspomaga opozycję, obalając przyjętą nie tak dawno ustawę Gowina, dotycząca reformy sądów rejonowych.
Ośmielę się zapytać - "Co, na to, Donald"?
Że sparafrazuję słowa niegdysiejszej dziecięcej piosenki, bo to co się dzieje w polskim sejmie to prawie jak zabawa w  ciuciubabkę.
Mamy oczekiwać kolejnej sztuczki marketingowej, wyciągnięcia tajnego królika z niewidzialnego kapelusza?
A może premier znowu stwierdzi, że wszystko jest w porządku, że to tylko niewielkie nieporozumienie?
- "Już wiem" - na najbliższej konferencji premiera Tuska usłyszymy - "To wina PiS!"
Lecz obawiam się, że tym razem takie tłumaczenie już Polakom nie wystarczy.
Premier nigdy nie był tak słaby jak teraz i jest to tylko jego indywidualna zasługa.
Przeliczył się, co mnie dziwi, bo jako zapalony piłkarz, powinien wiedzieć że kapitan sam, skutecznie haratać w gałę nie może, musi mieć obok siebie drużynę złożoną z dobrych zawodników, a nie ze "świętych jak dotąd krów", skrzykniętych spośród oklaskujących go dotąd z trybun kibiców.
Tym samym powstała szansa dla jego oponentów wewnątrz samej PO; dla Grzegorza Schetyny i Jarosława Gowina. Zwłaszcza dla tego ostatniego.
Ale czy Gowin jest na tyle silny wewnętrznie aby tę szansę wykorzystać, czy znajdzie wystarczającą ilość członków partii, którzy poprą jego kandydaturę na przewodniczącego PO?
Mam pewne watpliwości, moim zdaniem nie jest to typ przywódcy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz