czwartek, 2 maja 2013

SPOTKANIE NA TRASIE

Bywają takie dni, w których trudno skupić się myślom nad czymś konkretnym.
Czasem myśli są tak rozbiegane, że wręcz miotają się chaotycznie to tu, to tam.
Nie potrafię wtedy konkretnie zwerbalizować tego, co przed zaledwie sekundą wyświetliło się w mojej głowie.
Dzwon w pobliskim kościele właśnie uderzył jeden raz, a więc jest pół do…, mam 20 minut na napisanie paru literek z sensem, ale tego sensu brak….
Chociaż…
Dzisiaj pokonując moją zwykłą trasę zachwyciłam się napotkanymi dwoma starszymi paniami.
Panie były przecudne; na moje oko grubo po 70-tce, ale zadbane w każdym calu; włos utrefiony i utrwalony lakierem, tak, że największa wichura nie miała prawa zburzyć fryzury (jedna naturalnie biała, a druga ognisty rudzielec), oczywiście do tego pełny makijaż i biżuteria.
Wyglądały tak jakby się wybierały na randkę do klubu seniora, gdy tymczasem maszerowały, nie spiesząc się, z gracją wymachując kijkami do nordic walking.
Wspaniałe, kolorowe, zadowolone z siebie i z życia.
Byłam nimi tak oczarowana, że musiałam się za nimi obrócić i jeszcze raz na nie popatrzeć, bo nie wierzyłam własnym oczom, że minęłam właśnie dwie polskie, a nie niemieckie emerytki.
Aż się zawstydziłam mojego kucyka i starych legginsów…
Jakże niewiele spotyka się w tym wieku tak zadbanych, pogodnych i aktywnych osób, a może tylko ja ich nie widuję?
Niestety ostatnio mam tylko do czynienia ze zgorzkniałymi, wiecznie narzekającymi i mającymi pretensje o wszystko i do wszystkich starszymi ludźmi. Ich postawa powoduje, że niechętnie z nimi się kontaktuję i robię to raczej z wymuszonego obowiązku, albo, co wiem, że zabrzmi okropnie – z litości i współczucia.
Czas biegnie i jeśli mi będzie dane dożyć tak zaawansowanych lat, nie chciałabym zamienić się w zatruwającą życie sobie i innym starą kobietę, której obecność jest przykra dla otoczenia.
Może powinnam się była zatrzymać i zapytać pań z kijkami o ich receptę na życie?
Jutro będę ich wypatrywać…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz