piątek, 17 maja 2013

BRANIE NA FOLIĘ

 
Człowiek (w tym i kobieta), musi co jakiś czas poddać się przeglądowi, choćby nawet nie bardzo miał na to ochotę, w końcu jeśli robi to dla swojego samochodu, to dlaczego nie dla siebie?


Nie czekałam aż odpadnie mi podwozie od karoserii i udałam się do fachowca, aby ustalić, co tam mi ostatnio zgrzyta w środeczku.
Jako, że badanie miało odbyć się na oddziale chirurgicznym, najpierw musiałam się dogadać z korytarzowym automatem i zaopatrzyć się w gustowne buciki z niebieskiej foli, ozdobione falbanką z gumki.
"Grunt to higiena podłoża" - przemknęła mi złośliwa myśl.- "Kichanie, smarkanie, brudne ręce i zakurzone ciuchy to pestka".
Sam oddział szpitalny, przyprawił mnie o zimne dreszcze, od razu po przekroczeniu jego szklanych drzwi, mimo panującego upału i nie ma co mówić inaczej - panującego w nim zaduchu.
Chorzy pod kroplówkami, leżeli na korytarzu, jeden nawet korzystał z tak zwanej "kaczki"..., więc dyskretnie odwróciłam wzrok.
Na szczęście nie czekałam długo za moim panem doktorem i mogłam szybko się stamtąd ewakuować.
Wyszłam jednak ze szpitala z nietęgą miną, bo będę musiała tam wrócić za parę dni i to na dłużej niestety...
Postanowiłam trochę poprawić sobie humor i zrobić mały rajd po sklepach, drobne przyjemności wszak czynią cuda, przynajmniej na to liczyłam.
W miarę upływu czasu, powoli zaczynałam się odprężać, wychodzić z przygnębienia i zauważać co dzieje się wokół...
A trochę, jakby się działo...
"Hm..." - pomyślałam - "Dawno nie wzbudzałam takiego zainteresowania...".
Mijający mnie ludzie, patrzyli na mnie z niekłamaną ciekawością, a niektórzy nawet się do mnie uśmiechali.
Pewnie to przypadek, albo pobożne życzenie, ale wydawało mi się, że oglądają się za mną w większości panowie.
"No proszę" - kontynuowałam wewnętrzny monolog - "Czuję się fatalnie, a wyglądam widocznie jeszcze całkiem nieźle".
Od razu poczułam się jakbym urosła kilka centymetrów.
Pewnym krokiem wmaszerowałam do sklepu ze spodniami i po wybraniu odpowiedniego rozmiaru, zamknęłam za sobą drzwi przymierzalni i...
I stanęłam oko w oko, z moją dobrą znajomą - Kobietą z Lustra...
Przyznam, że mnie na moment zatkało...
Kobieta z Lustra, miała na swoich stopach, przepiękne, niebieskie, foliowe ochraniacze..., piękne to one były na pewno, ale także i mocno sfatygowane.
W tym momencie, ogarnęła mnie prawdziwa głupawka i głośno roześmiałam.
"Jakie to proste..".- chichotałam trochę gorzko, ale i rozbawiona sytuacją - " Wystarczy trochę pomóc życiu, ustroić się w odrobinę niebieskiego plastiku, a już stajesz się kimś, za kim oglądają się z uśmiechem na ulicy".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz