piątek, 10 maja 2013

KLUSECZKI Z SEREM NA DOBRY HUMOR

- "Nie znasz dnia, ani godziny" - mawiała moja babcia i miała rację. 
Ja ze swej strony, po dzisiejszym doświadczeniu, dodam jeszcze - "Nie znasz nocy, ani świtu białego."
Miałam wrażenie, że to środek nocy, gdy przenikliwy dźwięk telefonu wyrwał mnie dzisiaj z głębokiego snu. 
Otworzyłam nieprzytomne oczy i skonstatowałam, że to chyba ranek, choć za oknem było jeszcze szaro. 

Zerknęłam na zegarek; było kwadrans po piątej.
- "Jeśli ktoś o tej porze usiłuje się ze mną skontaktować to chyba sprawa musi być poważna" - pomyślałam i szybko wyskoczyłam z betów, żeby złapać się za ponownie alarmujący aparat.
Potrzebowano mojej pomocy i to natychmiast; tyle zdążyłam się dowiedzieć, nim osoba po drugiej stronie słuchawki przerwała połączenie.
Ubrałam się w ekspresowym tempie i pobiegłam...
Na miejscu okazało się, że sytuacja wcale nie jest taka straszna i lekarz nie jest wcale potrzebny..., jednakże nie ośmieliłam się tego skomentować, aby nie podnosić adrenaliny żadnej ze stron. Najważniejsze, że wszystko skończyło się dobrze, choć nie ukrywam, że trochę mnie to nerwów kosztowało.
"Nie ma  takiego niedobrego, czego by nie można posłodzić" - to moje powiedzonko, stworzone na osobisty użytek, takie lekarstwo na dobry humor...
Szczerze mówiąc kiedy się stresuję staję się żarłokiem - zajadam smutki i niepogodę.
Odnajduję spokój, wyładowując energię przy garach i formach do ciast, a podnoszę sobie poziom endorfin przy pałaszowaniu tego, co upichcę (najlepiej, żeby było na słodko).
Dokonałam szybkiego remanentu zawartości lodówki i padło na kluseczki z serem i borówkami amerykańskimi. 
Mówiąc prawdę, trochę poszalałam, bo wykorzystałam cały ser jaki miałam (miał być na sernik... ech..., i po serniku...). Wyszła mi taka ogromna ich ilość, że wypełniłam nimi parę pojemników. 
Siedzą teraz w zamrażalniku i czekają na ciężkie czasy. 
Doradzam tym co zechcą skorzystać z tego przepisu, mniej rozmachu niż miałam ja i nie brać się za kilogramowe opakowanie sera.

PIEROŻKI Z SEREM I BORÓWKAMI


1/2 kg sera - takiego w wiaderku na sernik - z wanilią lub bez
2-3 jaj
maka pszenna
sól

borówki (lub inne owoce)
listki świeżej mięty
cukier do posypania
kwaśna śmietana

miska, garnek, widelec, łyżeczka i nadmiar energii

- na gaz wstawiamy garnek z osoloną wodą
 (gotujemy ją pod pokrywką - szybciej i oszczędniej)
- do miski wbijamy całe jaja i roztrzepujemy je widelcem 
 na kogel mogel
- dodajemy sporą szczyptę soli
- dorzucamy ser i mieszamy z masą jajeczną
- wsypujemy porcjami mąkę - tyle ile się wmiesza, 
 aż do uzyskania gęstej masy
- masa powinna mieć konsystencję jak na kładzione kluski
- bierzemy łyżeczkę i każdorazowo maczając ją najpierw we wrzątku, 
 nabieramy ciasto serowe i wkładamy do wody 
 (samo spłynie z łyżeczki)
- gotujemy do wypłynięcia

Zajadamy się gorącymi kluseczkami, posypanymi borówkami, z kleksem gęstej śmietany oprószonej suto cukrem i ozdobionej listkami świeżej mięty...

Mniam....
Od razu mi lepiej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz