poniedziałek, 13 maja 2013

ROZPRAWIĆ SIĘ Z MITAMI


„Kozetki” zapuściły u nas na dobre korzenie, wzorem swoich amerykańskich poprzedniczek. Coraz to nowi fachowcy od naszej psychiki i wewnętrznego „ja”, zbijają niezłą kasę, wmawiając swoim klientom oczywiste nieoczywistości, rodem z s-f.
 
Ludzie dysponujący zasobnymi portfelami, zasypują u nich swoje doły, poprawiając iluzorycznie swoją samoocenę, wtedy, kiedy zawodzi ich złota karta, chirurg plastyczny, kiedy zawodzi ich po prostu życie.
Tam dowiadują się, że mimo ewidentnej brzydoty w sensie estetycznym, problemów w kontaktach międzyludzkich, problemów ze sobą, powinni kochać siebie, – bo są piękni, wyjątkowi i mądrzy „inaczej”.
Tylko, że to ewidentne oszustwo, bo oni nie są wcale, ale to wcale, piękni, ani mądrzy, mają nadal te same problemy i żaden psychoanalityk swoim gadaniem tego nie zmieni.
Jedyne co zmieni w stu procentach, to stan ich konta.
Nie ma, co się łudzić, upływu lat nie cofnie nawet najbardziej udana operacja plastyczna. Metryka i lustro nie kłamie, chyba, że się zgasi światło, a lustro odsunie się wystarczająco daleko.
Naszych problemów nikt nie rozwiąże za nas, wciskając kit, że wszystko można, że wystarczy tylko chcieć…
Bo nie wystarczy.
Pewnych faktów, sytuacji nie można zmienić w żaden sposób, nawet, jeśli bardzo, a to bardzo się chce. Można jedynie się z nimi pogodzić, starać się nauczyć z nimi żyć, przyjąć do wiadomości, że nie będzie już lepiej i mieć nadzieję, że nie będzie gorzej.
Lepiej nie oszukiwać się, ale powiedzieć sobie przykrą prawdę; jestem gruby, brzydka, stara, moje życie to ‘bagno’, niż doszukiwać się na siłę pozytywów tam, gdzie ich nie ma i nie będzie już nigdy.
Prędzej czy później i tak wrócimy do punktu wyjścia, obudzeni jak ze snu czyimś słowem, czy spojrzeniem, a to przebudzenie, może wtedy o wiele bardziej boleć, niż przed tym, bo dojdzie do tego ból rozczarowania, że jednak jest inaczej niż nam się przez moment wydawało, bo niestety „tylko” nam się wydawało.
Bo właśnie od "wydawania" są ci wszyscy mądrale - psychoanalitycy i psychiatrzy z tonami cudownych pigułek.
Życie wcale nie jest piękne; to tylko kolejny mit stworzony przez poetów.
Życie jest wredne i czyhają na nas w nim pułapki i przeszkody.
Życie to dżungla, w której grasują drapieżniki, aby się przed nim bronić musimy być czujni i potrzebujemy dużo siły.
Jeśli mamy to szczęście i mamy obok siebie kogoś naprawdę bliskiego, będzie nam łatwiej, jeśli nie…, musimy liczyć tylko na siebie, na swoją siłę wewnętrzną i sprawne łokcie.
Dlatego, nie można tej siły marnować na udowadnianie sobie czegoś, co nie ma pokrycia w rzeczywistości, czegoś, czego nie ma i czego być może i nigdy nie będzie.
Życie to jak bieg z przeszkodami, możemy je omijać, czasami postarać się je pokonać, ale bywa i tak, że musimy sobie wyraźnie powiedzieć; tej przeszkody nie przeskoczę. Nigdy nie możemy udawać, ani dać sobie wmówić, że tych przeszkód nie ma.
Nie radzę nikomu, kto stoi nad przepaścią robić kroku do przodu, mimo, że dla spokoju ducha usiłuje wmówić sobie, że pod nogami nie zieje czeluść.
O wiele lepiej i bezpieczniej jest zatrzymać się, a nawet cofnąć o krok, aby właściwie ocenić swoje szanse przedostania się na drugi brzeg.
Ujrzenie w wyraźnym świetle czarnych stron naszego życia, nie trąci moim zdaniem wcale pesymizmem, ale jest to czysty, w pozytywnym sensie rozumiany realizm i trzeźwa ocena.
To właśnie żywienie się złudzeniami, jest w efekcie pesymistycznym sposobem na życie.
Trzeba odgrodzić życie od bajek i odróżnić fikcję od rzeczywistości.
Przestać naiwnie częstować chlebem, tych, którzy przy każdej okazji walą nas w głowę kamieniem.
Wiem co mówię...
Jeśli sami nie pokażemy zębów (choćby tych sztucznych), nie nauczymy się gryźć i kopać, to nas zjedzą, jeśli nie od razu, to po kawałeczku.
A potem się obliżą i odejdą, nie odwracając się nawet po to, żeby spojrzeć na to, co z nas zostało...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz