środa, 27 marca 2013

SENS NIEUCHRONNOŚCI…

Wczoraj dowiedziałam się o czyjejś śmierci. Osoba ta, odeszła cicho tak jak żyła... Mimo, że ostatnio nie miałam z nią kontaktu, zasmuciło mnie to i skłoniło do zadumy po raz kolejny w ciągu ostatnich miesięcy nad śmiercią…, nad odchodzeniem…
 
Wiem, że pojawiamy się na tym świecie tylko na chwilę i prędzej czy później każdy z nas, bez żadnego wyjątku odejdzie.
Wierzę, a może tylko usilnie chcę wierzyć, że to będzie początek nowego życia, niezależnie, jakie ono by nie miało być… Wejdziemy w nie z całym bagażem przeżytych na Ziemi dni…
Czy jesteśmy do niego przygotowani? Czy jesteśmy przygotowani na ten koniec, który ma się stać początkiem?
Już niedługo kościoły będą pełne ludzi, modlących się, spowiadający się, przyjmujących Komunię Świętą, ale czy kiedy nadejdzie ich godzina rozstania się z tym światem, czy będą przygotowani?
Czy ci wszyscy ludzie rozumieją, na czym ten moment polega, jaki jest sens umierania?
Ludzie wiary, a jednak nawet w obliczu choroby niechętnie widzą księdza wchodzącego ze świętymi olejami, a to „tylko” sakrament uzdrowienia chorych, a nie naznaczenie dla śmierci.
Odchodzimy wszak tylko od nagromadzonego majątku, od naszych wad, grzechów, a przechodzimy ponoć do lepszego świata….., a jednak odczuwamy strach…
Czy odejdziemy zupełnie od ludzi, od świata, który znamy?
Tego nie jestem już taka pewna; myślę, że dopóki trwać będziemy w ich pamięci, dopóty będziemy trwać w obu światach; zatrzymywani przez ich tęsknotę, czując że jesteśmy im nadal potrzebni, a może zatrzyma nas własny strach…
Wreszcie, czy my możemy zapomnieć o tych, których kochaliśmy, czasem nienawidziliśmy, a których zostawiliśmy, albo czy oni zapomną?
Czas wyleczy rany, ale pamięć pozostanie…, pamięć w żywych, a może i w umarłych...
Czuję, że te dwa światy przenikają się wzajemnie, czasem nawet niezauważalnie, ale nieustannie… Czasem w snach, czasem dając jakiś znak…
Musimy odejść, na to nie ma rady, ani lekarstwa, dlatego każda chwila jest cenna, szczególnie ta, którą dzielimy z ukochanym człowiekiem. Pielęgnujmy te chwile, bo prawdziwej miłości nie przerwie nawet śmierć…, tak mówią poeci...
I ja chcę w to wierzyć…
Chcę wierzyć, że spotkam tam jedyną osobę w moim życiu, która mnie kochała prawdziwie, że ona czeka…, że nadal kocha…
Że będzie przy mnie, kiedy nadejdzie mój czas i poda mi wtedy dłoń… przeprowadzając za próg..
Każdy ma określony czas na Ziemi, który wyraźnie wyznaczony jest przez dwie daty; urodzin i śmierci, a już tylko od nas zależy, jakie daty umieścimy pomiędzy…
Oby to były daty na drodze wypełnionej miłością, jakakolwiek by ona nie miała być i jakikolwiek by miała swój kres tu na Ziemi, bo nasze życie tylko wtedy będzie miało sens…, jeśli my będziemy kochać i nas ktoś pokocha…
Inaczej nasze bycie nie ma sensu…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz