poniedziałek, 11 marca 2013

CHRUŚCIKOWE TĘSKNOTY

Tak to już ze mną jest; albo wszystko albo nic…
Zawsze robię wszystko z pełnym zaangażowaniem…
No i wczoraj też tak było, nasmażyłam furę chrustów z chęci zrobienia słodkiej przyjemności nie tylko sobie, ale i innym.
Niestety, koniecznie od razu musiałam spróbować czy są wystarczająco smaczne…
No i spróbowałam jeden, gorący, pachnący, falujący paseczek...
Potem drugi….
Potem kolejny…, i w końcu poszłam na całość i poległam…
Dosłownie i w przenośni, a teraz mam w sobie za swoje i mogę sobie tylko potęsknić za smakiem chruścika, o innych słodkościach już nie wspomnę…
Jak widać tęsknota może mieć wiele twarzy…

Tęsknota jest solą przyprawiającą smak życia…, co by nie mówić to piękne uczucie…
Lubię tęsknić, bo po trosze to jak marzenie, a marzenia zawsze są piękne, bo czy można marzyć o czymś, czego by się nie chciało?
Za czym tęsknię?
· Tęsknię za rozmową, kiedy można popatrzeć sobie w oczy,
· Tęsknię za milczeniem we dwoje,
· Tęsknię za wspólnym spacerem po lesie,
· Tęsknie za kołyską Jego ramion,
· Tęsknię za …Nim
To uczucie zagnieździło się we mnie na dobre, a ja nie protestuję…, dobrze nam razem, jakoś raźniej… Trzymam jego obecność w tajemnicy, choć ma ono swoje fanaberie i bywa, że wyrywa się, aby pokrzyczeć na zewnątrz…
Ale to tylko czasami…, potem zaraz, szybciutko wraca pokornie do środka i znowu jest tylko dla mnie…
Jestem silna, ale nie twarda, dlatego nie zawsze potrafię utrzymać tęsknotę w ryzach, no i dzisiaj spryciara wykorzystała moją niemoc pochruścikową i wyrwała się na swobodę…
Bo dzisiaj tęsknię za tym bliżej nieokreślonym „Nim”…
Bo dzisiaj tęsknie za wspólnym wypiciem herbaty po mijającym dniu, za uśmiechem, czułym dotknięciem ręki, za rozmową o niczym, a jednak o wszystkim…, za byciem razem...
Naiwne, a może i śmieszne…, ale dzisiaj właśnie taka jestem; naiwna i śmieszna…
Słucham muzyki… i tęsknię…, wspominając wczorajsze chruściki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz