Człowiek potrzebuje ciszy, ale ciężko znosi samotność.
Chyba nie ma innej istoty na Ziemi, która by tak cierpiała, kiedy zostaje sama.
Pamiętam smutny obrazek zobaczony kiedyś w telewizji; maluszek za prętami łóżeczka, kiwający się rytmicznie i patrzący przed siebie smutnym, pustym wzrokiem…
Choroba sieroca… wyjaśniała pani psycholog…, a ja pomyślałam sobie, że to dziecko patrzy podobnie jak starzy ludzie patrzący przez szyby swoich okien na świat…
Bezgraniczny smutek i tęsknota…
Bezgraniczny smutek i tęsknota…
Dorosły, aktywny zawodowo człowiek potrafi radzić sobie z tym problemem, oczywiście raz lepiej raz gorzej…., ale próbuje zapełnić miejsce, jakie powinien zajmować w jego życiu drugi człowiek codziennymi czynnościami, pracą, spotkaniami ze znajomymi…, erzacami prawdziwej bliskości.
Bywa, że potrzebujemy pobyć sami, „wyciszyć się”, pomyśleć…, aby nabrać dystansu do innych do samych siebie…, ale w końcu i tak zwycięża w nas potrzeba kontaktu i więzi międzyludzkiej, bo jest to niezaprzeczalnym warunkiem naszego zdrowia psychicznego.
Potrzebujemy relacji, które dają nam poczucie bezpieczeństwa, zainteresowania naszą osobą, relacji z ludźmi, dla których jesteśmy ważni, którzy nas szanują, doceniają, a przede wszystkim kochają.
Tylko bliski człowiek daje nam siłę do walki z przeciwnościami, radość z przeżywanych sukcesów…
Trzeba mieć, „dla” kogo żyć… i mieć możliwość dzielenia z kimś życia…
To nie banał…
W przeciwnym wypadku życie traci na wartości, traci barwy i smak…
Życie z samy sobą, to przykre uczucie braku przynależności, a nawet odrzucenia. Często człowiek funduje je sobie sam, na własne życzenie, oczywiście powody mogą być różne, między innymi może to być sposób chronienia samego siebie, z obawy przed kolejnym zranieniem…, strach przed zmianami.., brak wiary w sens jakichkolwiek poczynań, a więc brak wiary w siebie.
Samotność to powolne umieranie…
Ktoś powie, że każdy dzień i tak zbliża nas do śmierci…
Tak…, ale liczy się jakość każdego przeżytego dnia i sposób, w jaki dotrzemy na linię z napisem META…, a najważniejsze czy będzie wtedy z nami ktoś bliski, ktoś kto potrzyma nas za rękę.
Bywa, że potrzebujemy pobyć sami, „wyciszyć się”, pomyśleć…, aby nabrać dystansu do innych do samych siebie…, ale w końcu i tak zwycięża w nas potrzeba kontaktu i więzi międzyludzkiej, bo jest to niezaprzeczalnym warunkiem naszego zdrowia psychicznego.
Potrzebujemy relacji, które dają nam poczucie bezpieczeństwa, zainteresowania naszą osobą, relacji z ludźmi, dla których jesteśmy ważni, którzy nas szanują, doceniają, a przede wszystkim kochają.
Tylko bliski człowiek daje nam siłę do walki z przeciwnościami, radość z przeżywanych sukcesów…
Trzeba mieć, „dla” kogo żyć… i mieć możliwość dzielenia z kimś życia…
To nie banał…
W przeciwnym wypadku życie traci na wartości, traci barwy i smak…
Życie z samy sobą, to przykre uczucie braku przynależności, a nawet odrzucenia. Często człowiek funduje je sobie sam, na własne życzenie, oczywiście powody mogą być różne, między innymi może to być sposób chronienia samego siebie, z obawy przed kolejnym zranieniem…, strach przed zmianami.., brak wiary w sens jakichkolwiek poczynań, a więc brak wiary w siebie.
Samotność to powolne umieranie…
Ktoś powie, że każdy dzień i tak zbliża nas do śmierci…
Tak…, ale liczy się jakość każdego przeżytego dnia i sposób, w jaki dotrzemy na linię z napisem META…, a najważniejsze czy będzie wtedy z nami ktoś bliski, ktoś kto potrzyma nas za rękę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz