Czułam, że Cię zdradzam… i chyba się tym przejęłam.
Dostałam
tak okropnego bólu głowy, że wylądowałam w szpitalu na neurologii. Wyszłam 16
czerwca 2011, po 2 tygodniach, od tej pory w momentach stresowych ten ból powraca.
W
nocy przed chorobą śniłeś mi się; spotkaliśmy się w wielkiej hali
podobnej do dworca kolejowego w Lesznie, byłeś ubrany na sportowo –
przytuliłeś mnie do siebie, a w zasadzie do przylgnąłeś szczelnie do
mnie; od czubka głowy aż do palców stóp.
Potem znaleźliśmy się w pobliżu
stoiska z kwiatami; podniosłam jakieś leżące na ziemi kwiaty i podałam je
sprzedającej je kobiecie.
Potem spytałam; -, Dokąd idziemy?
- Na cmentarz – Odpowiedziałeś.
-, Ale ja nie chcę….. – Zaprotestowałam.
Przypomniał mi się pierwszy sen po Twojej śmierci, w którym dałeś mi do zrozumienia, że za "8" będziemy już zawsze razem.
Tylko czego "8"? Miesięcy, lat wieków?
Cały czas mam wrażenie, że mimo, że odszedłeś chcąc mi dać „wolność”,nie pozwolisz mi być już nikim innym…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz