środa, 21 listopada 2012

JEŚLI NIE OGÓRKI, TO CO?

Kiedyś rozśmieszyła mnie wypowiedź, że Polska ogórkami nie stoi, więc nie mamy, czym się martwić (było to, a propos afery z bakteriami e-coli w nich znalezionymi ponoć).
Fakt; ogórki to nie nasza wizytówka i nie jesteśmy znaczącym producentem tychże.
I tak przyszło mi do głowy pytanie, czego my właściwie jesteśmy producentem, jako kraj, a potem przyszła kolej na parę jeszcze innych pytań. No bo, gdzie podziały się znane mi jeszcze niedawno zakłady takie jak; Kasprzak, Ursus, zakłady produkujące samochody na Żeraniu i inne…?
Czy w Polsce jeszcze cokolwiek się produkuje?
Wszechogarniający, cudowny kapitalizm wszak uzdrowił naszą nieopłacalną gospodarkę wprowadzając gdzie się dało prywatyzację, jako uzdrowicielkę. Ta cudowna lekarka jak widać miała i ma cudowny lek: typu pavulon.
Ma, i nie ustając w swoich działaniach, zabiera się do leczenia pozostałych jeszcze niedobitków takich jak na przykład Orlen.
Jak widać z polskim przemysłem jest jak z wirusem ospy; trzeba go zniszczyć, bo szkodzi.
A czemu i komu szkodzi? Oto jest pytanie…
No więc, zaczęłam się dalej zastanawiać; czym ta nasza ojczyzna w końcu stoi, bo chyba czymś stoi? Zaczęłam się rozglądać i w końcu wpadłam na to, czym.
Jakąż ja byłam gapą nie widząc tego, co miałam nieomal na każdej ulicy, tego, co rośnie w siłę. Przecież każde dziecko wie, że Polska teraz, to kraj banków, marketów i lumpeksów. Powinniśmy pękać z dumy, a nie narzekać; nie produkujemy, a mamy, a że to towar z drugiej ręki to nieważne.
Jest super, a byłoby jeszcze lepiej gdybyśmy wyjechali pracować zagranicą, a nie wystawali w kolejkach zawracając głowę urzędnikom w Powiatowych Urzędach Pracy..
A banki, markety, lumpeksy?
Te zostawmy naszym kochanym politykom w zarządzie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz