Podsłuchałam
ostatnio rozmowę dwóch panów dotyczącą ich wiedzy na temat seksu.
Chwalili się sobie nawzajem jak to potrafią doprowadzić każdą kobietę do
ekstazy, bo znają odpowiednie punkty na jej ciele.
Eksperci
od siedmiu boleści. Myślą, że kobieta jest jak telewizor i pod każdym
numerkiem ma odpowiedni kanał ( w tym wypadku erotyczny).
Co za bzdury…
„Prawdziwy”
mężczyzna nie szuka erogennych punktów kochając się ze swoją kobietą i
tu może jest problem pogrzebany, bo on się z nią kocha, a nie spółkuje,
czy jak to niektórzy mówią „uprawia” seks.
Kobieta
nie składa się z punktów i przycisków, jest całością i jako całość
potrzebuje uwagi kochanka, a najwięcej uwagi i pieszczot pragnie
jej mózg, bo tam wszystko się zaczyna i kończy, nie w jej podbrzuszu czy
między nogami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz