czwartek, 22 listopada 2012

BITA ŚMIETANA I ...SEKS

Jestem strasznie biedna; dosłownie i w przenośni. Z tego mojego chorowania zabrakło mi dzisiaj chleba, ale mój Anioł Stróż nade mną czuwał, a może nie tylko on… w końcu taki Stróż nie jedno może mieć imię…
Zadzwoniła do mnie koleżanka z zapytaniem czy nie mam jeszcze gdzieś w czeluściach mojego komputera materiałów z filozofii… i czy nie mogłaby do mnie wpaść na chwilę.
Co prawda nie byłam w tak zwanym stanie oglądalno –towarzyskim, ale lampka mi się zapaliła…, że oto nadchodzi ratunek.
„Nieszczerze” udałam radość ze spotkania i poprosiłam o zrobienie drobnych zakupów po drodze. Zakupy przybyły w postaci Ani, chleba i bitej śmietany…, co było w tej sytuacji wystarczającą rekompensatą za trud podejmowania gościa.
(Okropnie to brzmi, wiem…, ale ja naprawdę byłam kiepska i nie miałam ochoty na ploty, zresztą nigdy chyba na nie, nie mam).
Usadziłam dziewczynę w fotelu i rozpoczęłyśmy ucztę, a raczej ja rozpoczęłam, bo Ania poprzestała na kawie z racji diety.
Przymykałam z lubością oczy, kolejne łyżeczki bitej śmietany rozpływały mi się na języku i słuchałam jak „on” przespał się z „tamtą” i jak inna „ona” teraz rozpacza, bo została zdradzona… i bla, bla , bla… tak przez godzinę albo i więcej…. do końca wizyty.
Ale nie o spotkaniu chcę napisać, ale o moich śmietanowo -błogich refleksjach po nim…
Doszłam do wniosku, że śmietana dobrze mi robi, zwłaszcza w dużych ilościach, co prawda na krótko, ale zawsze to jakieś lekarstwo, obok czosnku…
Dobre jedzenie kojarzy mi się zawsze dobrym seksem… nie wiem w sumie, dlaczego, ale tak już mam…
Ale jak ma się seks do spania z kimś?
Bo niby ten „on” zdradził „oną”, śpiąc z „inną”…
O ile sobie jestem jeszcze wstanie przypomnieć to miałam w swoim życiu parę incydentów związanych ze spaniem z kimś w jednym łóżku, a nawet w jednym śpiworze, ale nie zawsze kończyło się to seksem.
Więc może zaszła straszna pomyłka; oni tylko spali, a zdrady nie było. Po prostu długo rozmawiali, zmęczyli się i postanowili odpocząć, a że w pobliżu był hotel, wolne pokoje…, więc…
Już wiem, co usłyszę; ze mogli wziąć osobne pokoje.
Ale, po co?
Dwójka wychodzi przecie taniej, a na dodatek to kolejny dowód na to, że nie poniosły ich emocje, ale kierowali się rozumem i oszczędnością..
Więc, o co w końcu to wielkie halo i płacz?
Nadinterpretacja i tyle…
Idę po czosnek… Może ktoś chce buziaka?
Zawsze możemy potem razem pochorować…
No masz…
Nie ma chętnych, a mówią, że sieć to gniazdo rozpusty…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz