niedziela, 18 listopada 2012

ORGIA NA MOJĄ MIARĘ

Mam mieszane uczucia, raczej odczucia, bo nie mogę rozstrzygnąć, co bardziej rozpala moje zmysły i wyobraźnię; zima czy lato,ogień na kominku, czy orgia barw na talerzu.
W tym momencie bardziej skłaniam się ku orgii.
Uff, rozmarzyłam się…, taka choćby mała orgietka to jest coś, czyż nie?
Opanuj się kobieto i skromnie wróć do talerza (muszę przywołać się do porządku).
No dobrze, w końcu rozpasanie apetytu to tylko taki mały grzeszek, nie to, co „tamto”…
Karmię, więc w dostępny mi sposób i ciało i duszę,aż do upojenia (też alkoholowego niestety).
Uwielbiam ten upajający zapach lata i wspaniałą,czystą kompozycję barw.
Mam przed sobą cudowny grający kolorami obraz;
głęboką zieleń liści bazylii wyglądających spomiędzy soczystej czerwieni pomidorów, do tego w kontraście śnieżna biel mozzarelli, a wszystko lśni złotym blaskiem kropli oliwy…
Poezja smaku…, okraszona biało czarnym deszczem świeżo zmielonego pieprzu i soli.
Czegóż chcieć więcej?
Zagryzam świeżutką, chrupiącą bagietką posmarowaną zimnym masłem i delektuję się pięknem,które za chwilę zniknie w tak prozaiczny sposób.
Żal mi…
Prawie wszystko co piękne jest tak ulotne i ginie tak łatwo, bezpowrotnie…
Jeszcze tylko ostatni łyk schłodzonego czerwonego wina…
A może nie ostatni?
Wszak jeszcze trunek jest w butelce…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz