poniedziałek, 19 listopada 2012

CO BĘDZIE POTEM?

Strach, lęk, jakkolwiek by nie nazywać te uczucia nie są one obce żadnemu człowiekowi. Towarzyszą nam niemal od narodzin, a może nawet i od chwili poczęcia, przecież dziecko w łonie matki przeżywa to, co i ona.
Chyba nie ma nikogo, kto by się nie bał, chociaż raz kogoś lub czegoś. 
Są nawet jednostki chorobowe bezpośrednio z lękami związane.  Lęk został zbadany i zanalizowany na wszelkie możliwe i niemożliwe sposoby. Na ogół potrafimy sobie z nim radzić; samodzielnie czy przy pomocy innych, a w skrajnych przypadkach pomaga nam medycyna i „magiczna”tabletka.
Jest jednak lęk, z którym niewielu sobie radzi, czy ma odwagę się z nim zmierzyć. To lęk przed czymś, czego się nie zna, czego nie można zdefiniować,czy wytłumaczyć racjonalnymi sposobami, albo po prostu się tego nie potrafi.
Większość z nas boi się śmierci, bo mimo, że obecnie nauka tłumaczy już prawie wszystko, to śmierć, a raczej to, co po niej następuje jest dla nas nadal swoistą enigmą.
Podejrzewam, że jedynie samobójcy mają w swoim mniemaniu pewność, że posiedli tę wiedzę i co najistotniejsze mniej się boją tego, „co po”niż życia.
Może to jest klucz, wskazówka?
 Ale jaka, lub jakie?
Według mnie są tutaj tylko dwie możliwości, które mogą brać pod uwagę; albo nie ma po śmierci już nic…, zjedzą nasze ciała robaki, a resztki ich uczty rozsypią się w proch, albo po śmierci czeka nas drugi lepszy od tego, który znamy świat…, i warto tam znaleźć się jak najprędzej.
Niestety ja nie mam takiej jak oni pewności, choć często myślę o nieuchronności tego, co nastąpi… i obawiam się, że jeśli trafię do świata po tej drugiej stronie może nie być mi lepiej niż teraz.
Jednego tylko jestem pewna, jeśli myślę o kresie ludzkiego żywota,że najstraszniejsza jest śmierć w samotności… i tego też się boję…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz