poniedziałek, 19 listopada 2012

ZAWIROWANIA

Miłość  mija….,
Tak mówią…..
Nie zgadzam się z tym, myślę natomiast , że czasami usypia, tak jak ja każdej nocy…..
Miłość zasypia, głębokim snem, obolała strachem przed prawdą, jaka może być po drugiej stronie.
Miłość tchórzy na chwilę, a potem…. Znowu szuka nowego źródła… źródła siły, a może i życia, aby się wreszcie wypełnić i dopełnić… 
Szczęście jedno, drugie… zdeptane, odrzucone….
Ale nic to… przecież na gruzach można budować na nowo…
Życie toczy się nieubłaganie, a może na szczęście, że dalej…
Czas zaciera ślady w naszej pamięci, rany w sercu się zabliźniają i to, co było już nie jest tak ważne, przynajmniej nie tak bardzo….


Może czasem we wspomnieniach ożywają minione chwile… i coś nam wpada do oka, jakaś drobinka, która zmusza nas do przetarcia oka, Co było już nie wróci nigdy… to fakt prawdziwy, nie wejdziemy już drugi raz do tej samej rzeki….
Życie płynie, a z jego prądem ulatuje nawet to, co byśmy chcieli usilnie zatrzymać…
To się nie uda… Nie.
Można znaleźć w tym pocieszenie…?
Nie chcę takiego pocieszenia, bo myślę, że wynika ono z jakiegoś przewrotnego tryumfu nad tym, co zniszczyliśmy, a także nad tą cząstką samych siebie, którą zdeptaliśmy dobrowolnie i z szeroko otwartymi oczami…
Nie wierzę w szczerość i subtelności, jest tylko obłuda, wygodnictwo, pozoranctwo i wszechobecne maski na twarzach… aż strach pod nie zajrzeć…, chociaż jest pokusa…,
Ale, po co?
Jestem czasami odważna… nawet wbrew rozsądkowi….    
I to mój grzech. 
Nie, Nie…, nie chcę dobrych rad i słów pocieszenia… 
To na nic… Szukałam go na próżno...
Teraz w skupieniu i wytrwale przysypuję piaskiem to, co wylazło niechciane na wierzch…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz