czwartek, 22 listopada 2012

ODDYCHAJ IW…, ODDYCHAJ POWOLI I CAŁĄ SOBĄ

Spokojnie, nie będzie znowu o moich dolegliwościach; bo wszystko idzie, w jakimś tam kierunku, to znaczy bakteria się we mnie zakochała na zabój i tuli się do mej piersi, a może nawet i do serca. 
Niestety nie odwzajemniam jej uczucia i usiłuję ją przegonić dwa razy dziennie podawaną trucizną.   
Na razie siedzi skubana…, jak widać tylko bakterie mnie kochają.
Ale ja nie o tym, ale o emocjach chciałam, o tych, co we mnie drzemią, o tych nieposłusznych, bez subordynacji, wyrywających się na zewnątrz przy lada szparce w niedomkniętych drzwiach mego wnętrza.
Małe sprytne chochliki, z rożkami na głowach i szpileczkami w kosmatych łapkach zamiast siedzieć gdzie ich miejsce, wyskakują nieproszone, wykorzystując chwile mojej słabości.

-Tak nie może być, moi drodzy – oznajmiłam im z rana – w końcu, kto tutaj rządzi, ja czy wy?
-My –wrzasnęły zgodnym chórem, wyszczerzając ostre ząbki.
- No to ja wam pokażę – zbuntowałam się.
Jak sobie coś postanowię, to nie ma lekko. Nie lubię tracić kontroli nad sytuacjami, ani nad sobą. Człowiek po to ma rozum, aby się nim kierować i panować, nad tym, co mówi i robi..
Przede wszystkim analiza; analiza sytuacji na podstawie posiadanych danych i analiza konsekwencji podejmowanych działań, jakie mogą z nich wyniknąć dla mnie i dla innych. To umiejętność, jaką zawsze posiadałam, a która gdzieś się zapodziała ostatnimi czasy.
- Tylko spokojnie Iw – powiedziałam do siebie – Tylko spokojnie…,  skoncentruj się.
Usiadłam na macie i zamknęłam oczy; zaczęłam wsłuchiwać się w oddech i obserwować jego wędrówkę w moim ciele.
Wdech, wydech… wdech, wydech…
Mięśnie zaczynały się odprężać… Powoli wchodziłam w pozaczas, myśli przestawały wirować, spływał na mnie od czubka głowy ciepły, ogarniający mnie spokój…
Złe emocje opuszczały po kolei każdą komórkę mojego ciała, stawałam się wolna i lekka…Znowu w okolicach serca pojawił się wewnętrzny uśmiech i dobra energia…
Wdech,wydech….. Trwanie…
Otworzyłam powoli oczy; świat za oknem nie wydawał mi się już szary i deszczowy, był lśniący od cudnych kryształowych kropel i wabił czystością świeżo wymytych chodników.
Pomyślałam, że może i w ludziach jest dobro i piękno, tylko ukryli je bardzo głęboko…
Może kiedyś będę miała szczęście i je zobaczę…?,
Jeśli zechcą mi je pokazać…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz