W
zasadzie najlepiej by było w ogóle nie wyświetlać tego hasła, bo zaburza
ono po odczytaniu spojrzenie na rzeczywistość.
To, co siedzi w głowie
kobiety niestety nie siada obok niej, na co dzień; bo na ogół mamy
do czynienia z pozbawionymi skrupułów draniami, albo z mięczakami w
rozdeptanych kapciach. No może jest jeszcze parę innych odmian, ale te są
dominujące.
A
my kobiety wzdychamy nie do tych spotykanych każdego dnia osobników
odmiennej płci, ale do tych cudownych, idealnych bohaterów
naszej wyobraźni.
Ach
to jest mężczyzna… przez duże „M”., Wzdychamy stawiając oczy w słup,
albo lepiej zaciskając szczelnie powieki na to, co obok ściska w dłoni
pilota.
M
nie siedzi na kanapie patrząc tępo w telewizor, ale kreuje swoje życie,
realizuje cele w praktyce, osiąga sukcesy i pokonuje przeszkody.
M
z godnością znosi porażki i nigdy się nie poddaje, wstaje z kolan, nie
popada w depresję i idzie dalej z podniesionym czołem.
Jest dla nas
jak filar…, nie musimy go pocieszać, głaskać, schodzić mu z drogi i
mówić, że wszystko będzie dobrze…, nie musimy być silniejsze od niego,
choć nogi nam w kolanach się uginają i nie ma, co włożyć do gara…
Nie
musimy zabiegać o niego, bo on nie siedzi i nie czeka, aż kobieta do
niego zagada pierwsza. To on jest zdobywcą, to on wybiera.
Jeśli
kocha to nie wstydzi się powiedzieć tego słowa, które u większości panów
stoi w gardle i dławi; po prostu mówi, co czuje; mówi „kocham’
Czułość nie jest dla M oznaką słabości.
M nigdy nie będzie udawał, że nie widzi, że jego kobieta jest obrażana, zawsze i w każdej sytuacji stanie w jej obronie.
I najważniejsze; M nigdy, ale to nigdy nie mówi źle o swoich byłych kobietach, (ale też ich nie gloryfikuje…).
To
wszystko i jeszcze parę innych zdań wyświetla się kobiecie w głowie pod
hasłem; prawdziwy mężczyzna. Zastanawiam się czy nie lepiej dla nas kobiet by
było, abyśmy to słowo na trwale usunęły z naszych umysłów i w zamian
wprowadziły słowo: osobnik płci męskiej.
Ileż to mniej byłoby rozczarowań….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz