czwartek, 22 listopada 2012

NIE WIERZĘ IM

Co takiego w człowieku siedzi, że nie docenia nigdy dobrych, prawych ludzi, kiedy ma ich obok, kiedy żyją?
Co więcej z upodobaniem się ich opluwa i wyśmiewa, a wygłasza peany o obłudnych i „cwanych”jednostkach.
Po śmierci nagle, w jakiś pozostający na granicy cudu sposób nagle otwierają się oczy, które były cały czas otwarte ale niewidzące.
Nagle wszyscy wiedzą, że odszedł prawy, szlachetny człowiek…, ale dopiero wtedy.
Jakie to przykre…Właśnie ten aspekt odchodzenia, budzi we mnie największy żal, ale i złość na tych, co leją te spóźnione łzy… i na tych, co okazują fałszywy smutek, bo tak wypada.
Nie wierzę ani jednym ani drugim….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz