środa, 21 listopada 2012

PRECZ Z ŁAŃCUCHAMI

Jeden z tematów, którymi się w pewnym momencie podniecali ludzie na Facebooku to psia, łańcuchowa tragedia. Najbardziej oberwało się posłowi PSL Kłopotkowi, który mówiąc najogólniej stwierdził, że pies i łańcuch to nic takiego strasznego.
Po części się z nim zgadzam, mimo że jestem miłośniczką czworonogów, a w tym psów.Obrońcy zwierząt popadają w paranoję, żądając całkowitego zlikwidowania łańcuchów (dotyczy to przede wszystkim psów wiejskich). Jakoś sobie nie wyobrażam tej sytuacji.
Pies od początku trzymany na uwięzi, podwórkowy Burek, odzyskawszy nagle wolność „głupieje”, po prostu nie potrafi z niej korzystać. Rację miał poeta, który napisał bajkę o kanarku w klatce. Taki pies nie zna innego życia, przepłoszony i wystraszony jest zdolny nie tylko uciec, wpaść pod koła pojazdu, ale nawet ugryźć, a wiec stworzyć niebezpieczne sytuacje nie tylko dla siebie, ale i dla ludzi.
Musimy pomyśleć co jest ważniejsze komfort zwierzęcia czy bezpieczeństwo człowieka. Działania powinny być raczej skierowane w kierunku zachęty do budowy kojców, ciepłych bud i dłuższych łańcuchów.
Polska wieś nie zrezygnuje z psów, od setek lat pilnują one obejścia i ostrzegają przed złodziejami.
Nie wyobrażam sobie luzem biegającego podwórkowca między drepczącymi kurami, sprzętem rolniczym, czy rozszczekanego wybiegającego na drogę. Wielokrotnie z takim zadziornym luźno biegającym psiakiem miałam do czynienia zarówno jako pieszy, jak i kierowca, i nie wspominam tych spotkań dobrze.
Nie można oczywiście przysparzać bólu i cierpień żadnemu zwierzęciu, ale musimy pamiętać w naszej miłości do zwierząt, że najważniejszy i zawsze na pierwszym miejscu winien być człowiek, jego bezpieczeństwo.
Myślę, że wielu pomyliły się priorytety i stawiając zwierzęta na równi z człowiekiem idą za daleko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz