środa, 21 listopada 2012

TĘSKNOTA ZA KOBIECOŚCIĄ

Przyglądam się kobietom, przyglądam się sobie i tęsknię…, tęsknię za czasami, w których kobieta była kobieca, kobieca prawdziwą kobiecością.
Tęsknię za czasami, w których kobiety były olśniewające, przyciągające wzrok mężczyzn, ale nie wulgarne.
Wąskie talie, głębokie dekolty, delikatne kołysanie biodrami przy wtórze szelestu spódnic, cudowne kapelusze z piórami i koronkowe parasolki…Subtelny flirt, powłóczyste spojrzenia….
A teraz..
Wystarczy się rozejrzeć. Kobiety starające się wyglądać tak, aby inne im zazdrościły, uwikłane w niekończący się wyścig i pogoń za wieczną młodością, bez szacunku dla samej siebie.
Ostentacyjna miernota i kicz… Nic seksownego, najwyżej tylko wulgarnego.
Wszystkie pragną być nieskazitelne, bez zmarszczki na czole, wszystkie szczupłe i gotowe na wszystko…
Idealna, współczesna kobieta jest tak wypielęgnowana, że przypomina dzieło wypychacza zwierząt; ma nieruchomą od botoksu twarz, wydęte jak u karpia usta dzięki kwasowi hialuronowemu i pełne silikonu piersi, no i tam i ówdzie odessaną tkankę tłuszczową.
Klonujące się siostry…
Dałyśmy się same zapędzić w jakiś cyborgowaty zaułek, ulepić na jakiś dziwaczny wzór i podobieństwo, zatrącając indywidualność i naturalną kobiecość…
Za zmianami zewnętrznymi przyszły również zmiany w zachowaniu…, ale o tym może kiedy indziej…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz